shadow of the soul
piątek, 2 sierpnia 2013
Przepraszam
Przepraszam, że od tygodnia nic nie dodawałam, ale byłam na wyjeździe i nie miałam za bardzo czasu. Kiedy już wszystko ogarnę dodam wpis, ponieważ dopiero dziś wróciłam i jestem baaardzo zmęczona. Przewidywany wpis dnia 04.07.2013 r.
środa, 24 lipca 2013
Rozdział 5
Uśmiech na jego twarzy pojawił się od razu.
-Cześć mała - rzucił w moją stronę i podał mi paczkę żelków.
-Hej.. No wiesz wcale mała nie jestem! -Zaczęłam protestować, gdyż 170 cm nie było tak kiepskim wzrostem.
- Jasne, jasne. - podszedł do niej i popatrzył na nią z góry. 189 cm wzrostu, owszem było imponujące, ale nie żeby, aż tak się ,,pastwić" nad innymi. Ally wystawiła mu język, jednak po chwili go schowała, gdyż chłopak próbował ją ugryźć.
- Oooo już nie jesteś taka cwana co? - popatrzył na nią i wybuchł śmiechem. Gdy uspokoił się chwycił ją za rękę i poprowadził na mostek, który wyglądał na dosyć stary. Był obrośnięty bluszczem co dodawało mu uroku i na pewien sposób romantyzmu. Z wielkim roztargnieniem weszłam na most potykając się i spadając prosto na lody śmietankowe, które spadły wcześniej jakiemuś chłopcu z patyka.Upadek zabolał, jednak gorsze było, to że byłam cała w lodach i wyglądałam co najmniej głupio. Wyciągnęłam z torebki wilgotne chusteczki i zaczęłam zmywać z siebie ten bród. Nikodem stał obok i patrzył na mnie z tak wielkim rozbawieniem, że mało brakło a wybuchłby śmiechem. Widziałam jak bardzo się powstrzymywał, ale byłam wdzięczna,że się ze mnie nie śmieje.
Każdy dzień od dnia kiedy się poznaliśmy spędzaliśmy razem, moje koleżanki wkurzały, się bo to nie z nimi byłam, tylko z nim, ale cóż ile razy one wystawiły mnie do wiatru i ile razy ,,podstawiały mi nogę" by tylko dopiec. Z nim czułam się dobrze i bezpiecznie. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Jedyna rzecz jaka mnie w nim drażniła to cholerne uzależnienie. Ciągle ćpał, ale widziałam, że starał się robić to przy mnie jak najmniej, a jeśli się dało w ogóle nie w mojej obecności. Wiedział, że mi się to nie podoba, bo powiedziałam mu o tym od razu. Nie chciałam się z tym kryć, bo to byłoby głupie. Byliśmy przyjaciółmi, a przyjaciołom mówi się wszystko, nawet bolesną prawdę.
Kiedy spotykałam się z nim i w towarzystwie jego kolegów wiedziałam, że palenie w jego przypadku jest nieuniknione. No, bo przecież trzeba zachować twarz w obecności kolegów. Za każdym razem i mnie częstowali, jednak zawsze odmawiałam. Nie było to z powodów, że mama by mnie zabiła i zabroniła spotykać z Nikodemem. Nie to nie to. Po prostu nie chciałam wpaść w nałóg, który przy dłuższym spotykaniu się z tymi chłopakami był w 55% nieunikniony.
Każdy dzień od dnia kiedy się poznaliśmy spędzaliśmy razem, moje koleżanki wkurzały, się bo to nie z nimi byłam, tylko z nim, ale cóż ile razy one wystawiły mnie do wiatru i ile razy ,,podstawiały mi nogę" by tylko dopiec. Z nim czułam się dobrze i bezpiecznie. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Jedyna rzecz jaka mnie w nim drażniła to cholerne uzależnienie. Ciągle ćpał, ale widziałam, że starał się robić to przy mnie jak najmniej, a jeśli się dało w ogóle nie w mojej obecności. Wiedział, że mi się to nie podoba, bo powiedziałam mu o tym od razu. Nie chciałam się z tym kryć, bo to byłoby głupie. Byliśmy przyjaciółmi, a przyjaciołom mówi się wszystko, nawet bolesną prawdę.
Kiedy spotykałam się z nim i w towarzystwie jego kolegów wiedziałam, że palenie w jego przypadku jest nieuniknione. No, bo przecież trzeba zachować twarz w obecności kolegów. Za każdym razem i mnie częstowali, jednak zawsze odmawiałam. Nie było to z powodów, że mama by mnie zabiła i zabroniła spotykać z Nikodemem. Nie to nie to. Po prostu nie chciałam wpaść w nałóg, który przy dłuższym spotykaniu się z tymi chłopakami był w 55% nieunikniony.
***
Było południe , na zewnątrz było chyba z 30 stopni, a ja wybrałam się z mamą na działkę. A raczej ona mi kazała. W duchu myślałam sobie, że ją pogięło, no ale nie powiem jej to na głos, bo się obrazi inie odezwie do mnie słowem. Nie lubiłam, gdy to robiła. Wolałabym, żeby wydarła się po mnie. Chociaż w przypływie emocji czasem mówimy to co nie chcemy powiedzieć, i dwie strony czują się poszkodowane. W tym wypadku zazwyczaj wina leży po stronie dziecka, ale czy wina nie jest obustronna? Nie wiem i z resztą nie miałam czasu, by się nad tym zastanawiać. Chciałam pomóc mamie jak najszybciej i iść do domu z tego piekielnego gorąca. Pot lał się ze mnie strumieniami. A tak mi się przynajmniej wydawało po godzinie pracy. A z tego co wiem mamy tu siedzieć jeszcze 2h. Mama, była nieugięta, gdy prosiłam byśmy zostawiły to na inny dzień. ,,Nie i już, chcę to skończyć dzisiaj" taka odpowiedź padała cały czas, a ja się wkurzałam. Po następnej godzinie i ona przez ten upal była wykończona, więc stwierdziła, że wracamy do domu. Kiedy dotarłyśmy poszłam wziąć zimny prysznic, by odświeżona , napisać do Nikodema i kilku innych osób. No ale w szczególności chodziło Mi o Nikosia.
poniedziałek, 22 lipca 2013
Rozdział 4
Zegar wybił godzinę 21:00 , a ja oczekiwałam sms'a od Nikodema. Co kilka sekund sprawdzałam na swoim smartfonie,czy przypadkiem nie napisał. Było to trochę głupie zachowanie, bo przecież mam włączony dźwięk, więc bym usłyszała. Po 30 minutach oczekiwań dostałam długo wyczekiwanego sms'a. Odblokowałam szybko telefon i zaczęłam czytać:
,,Hej Ally, przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, ale musiałem pomóc babci"
Nie wiem czemu, ale gdy to przeczytałam uśmiechnęłam się szeroko. Pisaliśmy długo, o naszych zainteresowaniach, planach na przyszłość. O wszystkim o czym się dało. Jedyny temat jaki był zabroniony to ,,rodzina" Nie chciałam, aby prze ze mnie był smutny. Wiem co znaczy stracić ojca, ale obydwoje rodziców to raczej za wiele jak dla nastolatka, a może i nawet dziecka. Nie wiem i wolałam jak na razie nie wiedzieć. Jeśli będzie chciał powie mi o tym sam. Nie chcę na niego naciskać, bo wiem jak to jest kiedy tracisz w wypadku jednego z rodziców, a potem wszyscy się domagają, byś opowiedział im o wszystkim. Z namysłu wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.
,,Mała ja idę spać, kolorowych snów :* "Po raz kolejny podczas rozmowy uśmiechnęłam się do telefonu . Odpisałam mu i położyłam się spać
***
Obudziłam się koło godziny 10, o dziwo wyspana i w dosyć dobrym humorze poszłam do łazienki pod prysznic. Ciepła woda ściekała powoli po moim nagim ciele. Wszystko dookoła zaparowało, a ja nie mogłam się oderwać od strumienia z ciepłą wodą. Pod prysznicem siedziałam chyba godzinę. Woda powoli robiła się letnia, a potem zimna. ,, No tak oszczędzamy wodę" pomyślałam i stanęłam na zimnych kafelkach. Całe moje ciało przebiegł dreszcz. Wytarłam się najszybciej jak mogłam i nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ciuchy. Krótkie dżinsowe spodenki i liliowa koszulka na ramiączka. Spojrzałam na zegarek, który wyświetlał jedenastą trzydzieści. Zbiegłam szybko na dół, zjadłam przygotowaną drożdżówkę przez mamę i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz i pobiegłam do miejskiego parku, bo umówiłam się tam z Nikodemem. Czekał na mnie przy budce z lodami. Przygryzłam lekko wargę i podeszłam do niego.
piątek, 19 lipca 2013
Rozdział 3
Siedzieliśmy w milczeniu dobre 30 minut. nie przeszkadzało mi to , i jemu chyba też nie. Cisze między nami przerwał wibrujący w mojej kieszeni telefon.wstałam i odeszłam na bok. Dzwoniła Amanda. Westchnęłam cicho i odebrałam. Nie ukrywam, że średnio za nią przepadałam, ale cóż poradzić.Chciała mnie wyciągnąć na imprezę do Tomi'ego, ale nie miałam na to najmniejszej ochoty i sił. Odmówiłam, więc grzecznie i rozłączyłam się. Kiedy wracałam do ławki Nikodema nie było. Pewnie znudziło go czekanie i sobie poszedł. Usiadłam na ławeczkę i zamknęłam oczy. Po kilku minutach ktoś szturchnął mnie w ramię. To był Nikoś. Uśmiechnęłam się szeroko jak kretynka i zrobiłam mu miejsce. W jednej ręce trzymał watę cukrową a w drugiej żelki.
-Mam nadzieję, że lubisz- powiedział siadając i zaczął jak gdyby nigdy nic jeść watę. siedziałam jak zamurowana. Zrobiło mi się przez chwilę głupio, bo pomyślałam, że poszedł jak ostatni cham do domu. No nic, westchnęłam w duchu i zaczęłam jeść razem z nim. Nie siedzieliśmy długo sami. Po 15 minutach podeszło do nas kilku chłopaków i zaczęło się witać z niedawno poznanym chłopakiem. Uznali mnie chyba za jego nową dziewczynę, bo zaczęli zadawać dziwne pytania. Byłam jeszcze na tyle inteligentną osobą, by zrozumieć o co im chodzi. Nikodem raczej też zrozumiał, bo zaczął się z nich śmiać a potem kazał im spadać. Sądząc po ich minach nie bardzo się przejęli. Jedynie wyjęli po skręci dla każdego i poszli sobie śmiejąc się w najlepsze.
-przepraszam za nich to debile- mrukną i otworzył paczkę żelek. Po raz kolejny zapanowała cisza.
Gdy zjedliśmy zawartość opakowania zaczął wiać silny nieprzyjemny wiatr. Niebo pokryły ciemne deszczowe chmury, a park opustoszał. Gdyby nie to że siedzieli tam oni nie byłoby żadnej żywej duszy. Powoli zaczęło padać, z nieba spadały duże krople deszczu mocząc wszystko dookoła. wystarczył moment, by rozpadało się na dobre. Z oddali dało się usłyszeć , że gdzieś jest burza. zaczęłam cicho odliczać. 4, 6,8,101,17 kilometrów od nas uderzył piorun. Z zamyślenia wyrwało mnie mocne szarpniecie za rękę.
Do domu jego babci dotarliśmy dosyć szybko, jednak cali mokrzy i wielce rozbawieni całą sytuacją. Jednak, gdy dostaliśmy ochrzan od mojej mamy mina nam zrzedła. Dostałam jakieś ciuchy bym się nie pochorowała i pojechałam do domu. Jednakże najpierw wymieliliśmy się z Nikodemem numerami telefonów. Obiecał, że napisze wieczorem, gdy babcia pójdzie spać i pomoże jej we wszystkim.
czwartek, 18 lipca 2013
Rozdział 2
-Dzień dobry- mruknął chłopak i podał staruszce ciasta i resztę pieniędzy. Wyglądał na znudzonego , widać było też, że ma ochotę wyjść stamtąd jak najszybciej. Jednak nie odezwał się słowem , usiadł grzecznie przy stole i zaczął ją obserwować. Nie robił tego dyskretnie, można by powiedzieć, że lustrował ją wzrokiem i nawet się z tym nie ukrywał. Dziewczyna widząc to uśmiechnęła się nieznacznie do niego i odwróciła wzrok. Wiedziała, że podoba się wielu chłopcom i jest przez nich bardzo pożądana, a jej to w ogóle nie przeszkadzało. Niech patrzy pomyślała i powoli zaczęła pić gorącą jeszcze herbatę.Staruszka dołożyła ciastek i zaczęła rozmawiać z mamą. Nikodem, bo tak miał na imię chłopak przysunął się lekko do niej i spytał czy ma ochotę iść z nim na spacer. Cóż za śmiałość pomyślała w duchu jednak zgodziła się grzecznie. Nie ukrywała przed sobą, że zielonooki chłopak podobał się jej. Uprzedziła mamę , ze wychodzi na spacer i wyszła.
-Jesteś tu nowa? Nigdy Cię nie tu widziałem. - stwierdził chłopak i zaczął się jej znowu przyglądać.
- Mieszkam tu już jakieś 2 miesiące, może dłużej - mruknęła, i spuściła wzrok. - A ty? Długo tu mieszkasz? - spojrzała na niego na chwilę.
- Mieszkam tu od urodzenia, wychowuje mnie babcia. Po śmierci mamy tata zostawił mnie jej opieką i nigdy już go nie widziałem - zwierzył się, po czym zapadł milczenie. Szli powoli alejką w parku , który znajdował się zaraz przy domu pani Smith. Park ten był niewielki, kilka starych ławeczek 2 huśtawki , fontanna. Nic wielkiego, jednak wyglądało to ładnie. Drzewa cicho szumiały, tworząc melodię natury, a ptaki świergotały wesoło. Uśmiechnęłam się mimo woli. Nikodem chyba też to zauważył, bo uśmiechną się również.
-Lubisz naturę co?
-Bardzo, bez niej nie byłoby tak pięknie. Tak samo jest z muzyką, gdyby nie przyroda nie byłoby jej..- Chłopak uśmiechnął się i usiadł na najbliższej ławce wsłuchując się uważne w naturę.
środa, 17 lipca 2013
Rozdział 1
Znowu przewracałam się na łóżku nie mogąc zasnąć. Tym razem nie chodziło jednak o złe sny, ale natrętne myśli które nie pozwalały spać. W okolicach północy wybrałam się na małą wycieczkę po leki nasenne. Wzięłam jedną kapsułkę i dobrze popiłam wodą. Kiedy po raz kolejny położyłam się do łóżka zasnęłam w mgnieniu oka.Rano obudziła mnie mama z prośbą, czy nie poszłabym z nią to pani Smith po jakieś przepisy. Burknęłam cicho, że za chwilę zejdę. Mama uśmiechnęła się jedynie pod nosem i wyszła zostawiając lekko uchylone drzwi. Po jakich 5 minutach bezsensownego gapienia się w sufit wstałam i poszłam się umyć i ubrać.Gdy zeszłam na dół mama siedziała w salonie i oglądała jakieś bezsensowne show. Wzruszyłam ramionami i powlokłam się do kuchni. Na ladzie były przygotowane kanapki z czekoladą , w kubku było kakao a obok na małym porcelanowym talerzyku leżały ciasteczka cynamonowe. Moje ulubione pomyślałam i z apetytem zaczęłam jeść śniadanie , gdyż żołądek zaczynał dawać o sobie znaki. Jedzenie nie zajęło mi dużo czasu, może jakieś 10 minut. Najedzona i zadowolona poszłam do salonu powiedzieć mamie że jestem gotowa, wzięłam więc swoją torebkę i poszłam do auta. Za mną zaś wyszła niewiele wyższa ode mnie brunetka, którą nazywałam swoją mamą. Wsiadła do auta i ruszyła. Pani Smith mieszkała na obrzeżach miasta. Można by powiedzieć że mieszkała na wsi. Spokojna malownicza okolica była wprost idealna dla starszej osoby. Kobieta mieszkała w małym domu. Najprawdopodobniej wiktoriańskim i bardzo starym. zapukałam do drzwi , ze środka domu dało się usłyszeć ciche ''otwarte". Weszłam do środka, a za mną moja mama, dało się wyczuć charakterystyczny zapach perfum starszej pani. Mimo woli zmarszczyłam nos i weszłam do małego saloniku gdzie na bujanym fotelu siedziała kobieta.
- Dzień dobry pani Smith- odezwała się moja mama i podeszła do staruszki - przyszłam po te przepisy, o które prosiłam.
- Ach tak - staruszka podniosła się i zaczęła szukać w szufladzie przepisów. - Proszę tu są - staruszka podała mamie segregator z przepisami i spytała czy nie zostaniemy na herbatę. Oczywiście zaczęłyśmy protestować, ale w końcu mama dała się namówić i poszłyśmy do kuchni. Pani Smith wyciągnęła 4 kubki na herbatę i talerzyk na ciasteczka.
-Proszę pani ale nas jest trójka po co czwarty talerz? - spytałam grzecznie, i przyglądnęłam się białowłosej postaci.
-Za chwilę powinien być mój wnuczek Nikodem z nową paczką ciasteczek. - mówiąc to usłyszałam jak z głośnym skrzypnięciem otwierają się frontowe drzwi a potem zamykają. Do kuchni wszedł czarnowłosy chłopak. Miał duże zielone oczy, pełne kształtne usta i karnację koloru kawy z mlekiem. Jego włosy swobodnie opadały na czoło zasłaniając jedno oko. Zauważyłam też że w warce miał kolczyk a w uchu mały tunel. Na sobie miał czarne rurki i sweterek w kolorze popiołu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)