Uśmiech na jego twarzy pojawił się od razu.
-Cześć mała - rzucił w moją stronę i podał mi paczkę żelków.
-Hej.. No wiesz wcale mała nie jestem! -Zaczęłam protestować, gdyż 170 cm nie było tak kiepskim wzrostem.
- Jasne, jasne. - podszedł do niej i popatrzył na nią z góry. 189 cm wzrostu, owszem było imponujące, ale nie żeby, aż tak się ,,pastwić" nad innymi. Ally wystawiła mu język, jednak po chwili go schowała, gdyż chłopak próbował ją ugryźć.
- Oooo już nie jesteś taka cwana co? - popatrzył na nią i wybuchł śmiechem. Gdy uspokoił się chwycił ją za rękę i poprowadził na mostek, który wyglądał na dosyć stary. Był obrośnięty bluszczem co dodawało mu uroku i na pewien sposób romantyzmu. Z wielkim roztargnieniem weszłam na most potykając się i spadając prosto na lody śmietankowe, które spadły wcześniej jakiemuś chłopcu z patyka.Upadek zabolał, jednak gorsze było, to że byłam cała w lodach i wyglądałam co najmniej głupio. Wyciągnęłam z torebki wilgotne chusteczki i zaczęłam zmywać z siebie ten bród. Nikodem stał obok i patrzył na mnie z tak wielkim rozbawieniem, że mało brakło a wybuchłby śmiechem. Widziałam jak bardzo się powstrzymywał, ale byłam wdzięczna,że się ze mnie nie śmieje.
Każdy dzień od dnia kiedy się poznaliśmy spędzaliśmy razem, moje koleżanki wkurzały, się bo to nie z nimi byłam, tylko z nim, ale cóż ile razy one wystawiły mnie do wiatru i ile razy ,,podstawiały mi nogę" by tylko dopiec. Z nim czułam się dobrze i bezpiecznie. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Jedyna rzecz jaka mnie w nim drażniła to cholerne uzależnienie. Ciągle ćpał, ale widziałam, że starał się robić to przy mnie jak najmniej, a jeśli się dało w ogóle nie w mojej obecności. Wiedział, że mi się to nie podoba, bo powiedziałam mu o tym od razu. Nie chciałam się z tym kryć, bo to byłoby głupie. Byliśmy przyjaciółmi, a przyjaciołom mówi się wszystko, nawet bolesną prawdę.
Kiedy spotykałam się z nim i w towarzystwie jego kolegów wiedziałam, że palenie w jego przypadku jest nieuniknione. No, bo przecież trzeba zachować twarz w obecności kolegów. Za każdym razem i mnie częstowali, jednak zawsze odmawiałam. Nie było to z powodów, że mama by mnie zabiła i zabroniła spotykać z Nikodemem. Nie to nie to. Po prostu nie chciałam wpaść w nałóg, który przy dłuższym spotykaniu się z tymi chłopakami był w 55% nieunikniony.
Każdy dzień od dnia kiedy się poznaliśmy spędzaliśmy razem, moje koleżanki wkurzały, się bo to nie z nimi byłam, tylko z nim, ale cóż ile razy one wystawiły mnie do wiatru i ile razy ,,podstawiały mi nogę" by tylko dopiec. Z nim czułam się dobrze i bezpiecznie. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Jedyna rzecz jaka mnie w nim drażniła to cholerne uzależnienie. Ciągle ćpał, ale widziałam, że starał się robić to przy mnie jak najmniej, a jeśli się dało w ogóle nie w mojej obecności. Wiedział, że mi się to nie podoba, bo powiedziałam mu o tym od razu. Nie chciałam się z tym kryć, bo to byłoby głupie. Byliśmy przyjaciółmi, a przyjaciołom mówi się wszystko, nawet bolesną prawdę.
Kiedy spotykałam się z nim i w towarzystwie jego kolegów wiedziałam, że palenie w jego przypadku jest nieuniknione. No, bo przecież trzeba zachować twarz w obecności kolegów. Za każdym razem i mnie częstowali, jednak zawsze odmawiałam. Nie było to z powodów, że mama by mnie zabiła i zabroniła spotykać z Nikodemem. Nie to nie to. Po prostu nie chciałam wpaść w nałóg, który przy dłuższym spotykaniu się z tymi chłopakami był w 55% nieunikniony.
***
Było południe , na zewnątrz było chyba z 30 stopni, a ja wybrałam się z mamą na działkę. A raczej ona mi kazała. W duchu myślałam sobie, że ją pogięło, no ale nie powiem jej to na głos, bo się obrazi inie odezwie do mnie słowem. Nie lubiłam, gdy to robiła. Wolałabym, żeby wydarła się po mnie. Chociaż w przypływie emocji czasem mówimy to co nie chcemy powiedzieć, i dwie strony czują się poszkodowane. W tym wypadku zazwyczaj wina leży po stronie dziecka, ale czy wina nie jest obustronna? Nie wiem i z resztą nie miałam czasu, by się nad tym zastanawiać. Chciałam pomóc mamie jak najszybciej i iść do domu z tego piekielnego gorąca. Pot lał się ze mnie strumieniami. A tak mi się przynajmniej wydawało po godzinie pracy. A z tego co wiem mamy tu siedzieć jeszcze 2h. Mama, była nieugięta, gdy prosiłam byśmy zostawiły to na inny dzień. ,,Nie i już, chcę to skończyć dzisiaj" taka odpowiedź padała cały czas, a ja się wkurzałam. Po następnej godzinie i ona przez ten upal była wykończona, więc stwierdziła, że wracamy do domu. Kiedy dotarłyśmy poszłam wziąć zimny prysznic, by odświeżona , napisać do Nikodema i kilku innych osób. No ale w szczególności chodziło Mi o Nikosia.
Kolejny cudowny rozdział! Boże oni muszę być razem! To takie piękne jest...
OdpowiedzUsuńProszę wyraź opinię:
ostatni-wdech.blogspot.com
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz na moim blogu c;
http://love-the-way-you-lie-horanek.blogspot.com/